Wydaje mi się, że jedną z milszych niespodzianek, jakie mogą się człowiekowi przytrafić, jest niespodzianka w formie książki przysłanej przez kogoś, kto kupił ją specjalnie z myślą o nas. Jeśli w dodatku książka okaże się świetna, przyjemność jeszcze się powiększa. Właśnie coś takiego zdarzyło nam się w przypadku The Weight of a Mass, książki Josephine Nobisso z pięknymi ilustracjami Katalin Szegedi. Przesyłka od przyjaciela mieszkającego na Vancouver Island doszła do mojej córki, kiedy byłyśmy w samym środku pieczenia pierników przed Bożym Narodzeniem. Te dwa wydarzenia, czyli działalność piernikarska i czytanie książki niespodzianki, cudownie się ze sobą stopiły. Był to ten dzień roku, w którym nasza kuchnia staje się piekarnią, a akcja książki toczy się właśnie w piekarni.
Po tym, jak stara kobieta prosi właściciela najlepszej piekarni w mieście o skórkę czerstwego chleba, piekarz odmawia. Śmieje się z niej, bo staruszka w zamian za chleb oferuje mu intencję jednej Mszy Świętej. Kiedy jest gotowa opuścić pełen eleganckich klientów sklep, właściciel postanawia jeszcze bardziej z niej zakpić. Na szalce wagi kładzie kartkę z napisem „Jedna Msza” i mówi, że da kobiecie tyle chleba, ile Msza jest warta, według jego dobrze wytarowanej wagi. Po drugiej stronie umieszcza kromkę chleba. Szalka z zapisaną karteczką natychmiast ją przeważa. Nie zmieni się to nawet wtedy, gdy piekarz dołoży na szalkę z chlebem wszystkie wypieki, jakie znajdzie na półkach.
Zdarzyło się to w dalekiej krainie, której król chciał wziąć ślub w pięknej katedrze, jak wszyscy jego poprzednicy. Miał taki zamiar, mimo że spodziewał się pustki w starym kościele, ponieważ mieszkańcy tego królestwa przestali się modlić i odwrócili od Boga. Incydent w piekarni szybko znalazł się na ustach wszystkich i katedra zapełniła się ludźmi. Być może, nigdy więcej nie była już pusta. Na pewno wiadomo, że piekarz stał się innym człowiekiem.